Końcowy efekt naszego trzygodzinnego malowania (w między czasie piwo w 10 minut!):
Jestem rudą istotą i wyglądam jakby paliły mi się włosy. O tak. Marzyłam o tym. Znaczy o byciu rudą istotą, nie o palących się włosach.
Potem już było bardziej ciekawie. Kiedy uciekałyśmy do klatki, moją parasolkę szlag trafił. Kiedy mama napisała czy jestem w domu, odpisałam: "Ja tak, ale parasolka już nie". A potem obudziłam się rano.
Mój kochany Stefanek i Bociek Kle kle. Jutro komentuję wasze blogi!
Współczuję tego kaca ;) baardzo dawno nie miałam takiego stanu ;p
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie najlepsze :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam rude włosy.:D Świetny odcień Ci wyszedł. Ja niedługo muszę moje też farbnąć.:)
OdpowiedzUsuńto szczurek czy chomiczek jest? czy myszoskoczek czy coś? bo urocze :D
OdpowiedzUsuńteż kiedyś byłam ruda, ech, piękne czasy ♥
Śliczne te rude włosy ! świetny bocian ! ♥ xdd
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
Nie no kolorek jest mega :D
OdpowiedzUsuń